Wieczór i noc w tak przyjaznym dla
pielgrzymów miejscu, dały nam sposobność do dobrego wypoczynku. Rano
niespieszne śniadanie i wyruszamy. Piękna Droga czeka na nas :)
Od rana jest bardzo pogodnie, zapowiada
się ciepły i słoneczny dzień.
Droga od samego początku jest bardzo
malownicza. Najpierw przepiękną aleją drzew, przygotowaną jakby wprost dla
pielgrzymów...
W Weissenberg Agnieszka zostaje dłużej, by pozwiedzać. Zdaje się, że tak będzie się działo dosyć często, bo „musi” i lubi zajrzeć do każdego kościoła i zamku po drodze, obejrzeć każdy rynek… Jest w tym wiele racji i fajnie, że ma taką potrzebę. Chwilami jej tego „zazdroszczę” (w cudzysłowiu i pozytywnie, rzecz jasna).
A my z Jarkiem zrobiliśmy się tacy
nie-turystyczni, chcemy po prostu iść spokojnie, powoli do przodu. Ja też nie
mam takiej potrzeby oglądania i zwiedzania każdego najmniejszego zabytku, już
samo piękno natury jest dla mnie wystarczające. Czasem trochę wkurzam się na
siebie za to, bo wypadałoby zwiedzić to czy tamto, bo w wielu z tych miejsc już
pewnie w życiu nie będę, a tu tymczasem taka nie-turystyczność moja na tej
pielgrzymce. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest i nie byłoby sensu czynić
coś na siłę. Zwiedzam więc bardzo mało… Tak jakby wędrówka wystarczała sama w
sobie. Może i tak…
Jarek niestety ciągle ma problemy z fizycznym
dostosowaniem organizmu do wymogów Drogi. Idzie, ale wciąż kosztuje go to masę
wysiłku, pomimo że rozpoczął już trzeci tydzień wędrówki. Nadal masakrycznie
bolą go nogi, a pokonywanie niemieckich pagórków wysysa z niego wszystkie siły.
Chwilami aż się boję, żeby nam nie zszedł na jakiś zawał…
Agnieszka ma zdecydowanie więcej sił od
nas i tempo też potrafi mieć znacznie szybsze. Zgodnie więc postanawiamy, że
gdy będzie miała ochotę na zwiedzanie to będzie się od nas odłączać, a potem w
ciągu dnia i tak nas dogoni.
Za Weissenberg wędrujemy przez las,
gdzie docieramy do urokliwego mostku i zanurzamy się coraz bardziej w las wśród
ptasich śpiewów, wzdłuż koryta płynącej obok rzeczki... Jak tu cudownie, jak
uroczo… To był przepiękny odcinek, tęskniło mi się ostatnio za Tatrami i
proszę, dziś miałam namiastkę naszych górskich szlaków...
Za jakiś czas dogania nas Agnieszka. Wnosi
do naszej grupy mnóstwo spontanicznej radości. Ma niesamowity dar radowania się
wszystkim, a to z kolei udziela się także mi.
I na dodatek również uwielbia robić
zdjęcia. Super :) Dobrze się bawimy tą naszą małą pasją pstrykania zdjęć i
szalejemy w rzepaku ;)
Kolejne godziny upływają nam na wędrówce słoneczną drogą przez bajeczne morze rzepaku, a serca rozpływają się w zachwycie...
„Święty, święty, święty – blask kłujący oczy
Święta, święta, święta – ziemia co nas nosi
Święty kurz na drodze
Święty kij przy nodze
Święte krople potu
Święty kamień w polu
Przysiądź na nim Panie
Święty płomyk rosy
Święte wędrowanie (…)”
SDM „Sanctus”
W cudownej scenerii otaczającego nas
świata poczucie sacrum Drogi i wędrowania niesamowicie przenika dusze i przemawia
szczególnie do serc pielgrzymów. Wszystko w tej pielgrzymce staje się jedyne i
niepowtarzalne, święte – bo dane nam od Boga.
Gdzieś po drodze, kolorowe ławki
zachęcają do odpoczynku. Jak tu nie skorzystać?
W miarę upływu czasu na niebie zachodzą zmiany. Początkowo małe i przyjemne obłoczki, poczynają sobie coraz śmielej, bardziej i gęściej zasnuwając niebo. Słońce chowa się za szczelną pierzyną coraz ciemniejszych chmur. Czyżby miała nastąpić zmiana pogody?
W miarę upływu czasu na niebie zachodzą zmiany. Początkowo małe i przyjemne obłoczki, poczynają sobie coraz śmielej, bardziej i gęściej zasnuwając niebo. Słońce chowa się za szczelną pierzyną coraz ciemniejszych chmur. Czyżby miała nastąpić zmiana pogody?
Co mogę powiedzieć po tych dwóch dniach wędrówki
przez Niemcy? Droga na razie jest przepiękna. Szlak jest mega dobrze
oznakowany, muszle z kierunkiem marszu pojawiają się bardzo często. Poza tym
infrastruktura turystyczno-pielgrzymia jest naprawdę „zachwycająca”, często są
ławki, nieraz nawet ze stolikiem, czy wręcz pojawia się wiata turystyczna. No i
ludzie – bardzo otwarci, życzliwi. Oby tak dalej 😀
A jak z kosztami schronisk u naszych zachodnich sąsiadów?
OdpowiedzUsuńCeny schronisk w Niemczech są porównywalne z hiszpańskimi.
UsuńDzięki. Baaardzo powoli przymierzam się do Camino z Polski a twój blog daje naprawdę wiele informacji. Wspaniała robota :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że choć odrobinę mogę pomóc :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA my przy tych ławeczkach przed Budziszynem spotkaliśmy szalenie miłą Basię, która mieszka tuż obok i wyszła do nas, bo usłyszała język polski :-) Zostaliśmy poczęstowani pyszną mrożoną herbatą (upał był ponad 40 stopni) i poinstruowani jak trafić do sklepu, bo przez pierwsze dni ogromnie nam doskwierał brak sklepów w wioskach i miasteczkach.
OdpowiedzUsuńEkstra, spotkać Polaka w taj długiej Drodze zawsze jest niezmiernie miło :) A z tymi sklepami też na początku mieliśmy problem :)
Usuń