Dziś już nie wędrujemy Szlakiem Orlich Gniazd,
ale spędzamy ostatnie chwile w uroczym Krakowie.
Wstajemy raniutko, szybka poranna kawa i
jedziemy do Łagiewnik. Nie wyobrażam sobie, bym mogła nie odwiedzić tego
miejsca będąc w Krakowie.
Łagiewniki to miejsce szczególne…
Dla mnie tym
bardziej, bo przypomina o mojej Drodze Życia sprzed dwóch lat. I choć nie szłam
wtedy przez Kraków, to przecież wyruszyłam na tę szczególną pielgrzymkę w
Jubileuszowym Roku Miłosierdzia i to właśnie Bożemu Miłosierdziu zawierzyłam tę
Drogę. Dziś, tutaj, mogę w sposób szczególny podziękować za tamten wyjątkowy
czas… ale też u stóp Jezusa Miłosiernego złożyć intencje serca…
Dziwimy się bardzo, że od samego rana jest tu
bardzo dużo ludzi. Ale wszystko staje się jasne, gdy okazuje
się, że trwa dziś narodowa pielgrzymka Słowaków do tego Sanktuarium.
Z jednej strony cieszy się serce ogromnie, że
Boże Miłosierdzie doznaje takiej czci… Te baardzo długie kolejki przed
konfesjonałami, jakież to świadectwo wiary, te wszystkie śpiewy rozmodlonych
serc…
Z drugiej strony trudno też się dziwić, że tłum
trochę jednak irytuje i nie pomaga w skupieniu…
Uczestniczymy we Mszy Świętej w Bazylice, a
potem udajemy się do kaplicy przyklasztornej, gdzie wystawione są relikwie św. Siostry
Faustyny. Tłum jest mniejszy i mamy nadzieję, że uda nam się wejść do środka.
Udaje się, a tam… niespodzianka – w tej masie ludzi, tuż przed obrazem Pana
Jezusa, czekają dwa wolne klęczniki, czekają jakby zupełnie dla nas :)
Łagiewniki – miejsce, z którego nie chce się
odchodzić… Ale przecież trzeba wracać… Jeszcze chwilę spędzamy w Krakowie, mały
spacer, Wawel…
Dzisiejsze niebo wygląda bajecznie, wprost zachwyca. Boski Artysta cudownie
stworzył świat :)
A potem zbieramy już nasze klamoty, żegnamy
Kraków i… czas ruszyć do domu. Pierwszy raz w życiu jadę pendolino. Luksus, tak
to można podróżować 😀
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz