Dzień 127 : Ages → Burgos (23,5 km)

Wychodzę dosyć wcześnie, bo chcę być w Burgos przed południem. Za Ages, gdy nikną uliczne światła wioski, zanurzam się w ciemność. Nikłe światełko czołówki rozświetla mi drogę, a nade mną cudowny baldachim nieba pełen roziskrzonych gwiazd... Niesamowite to wrażenie i takie piękne to niebo, że napatrzeć się nie mogę... I właściwie nie wiadomo, czy patrzeć w górę i podziwiać te gwiazdozbiory, czy raczej skupić się na wypatrywaniu drogi przed sobą ;)

Osobliwie się idzie w takich ciemnościach i chwilami trochę mi nieswojo. Gdy w pewnej chwili zerkam w bok, światełko latarki odbija się w patrzących na mnie z uwagą zielonych oczach. Brr, aż odskoczyłam z wrażenia, a to był tylko… kot :)

Za kolejną miejscowością, Atapuerca, zaczynam podchodzenie do góry... ostrożnie żeby w ciemnościach nie potknąć się o jakiś kamień... Na szczycie wzniesienia Alto Cruceiro witam pierwsze brzaski dnia... Jest tak pięknie, majestatycznie, dostojnie :) 
Przyroda po raz kolejny obdarza mnie swoim pięknem, niby to takie proste, ot wschód słońca, a jakie cudowne zarazem...

„Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka…”

wschód słońca na szczycie Alto Cruceiro
Dalsza droga to wędrówka przez kilka małych miejscowości, a potem długo przez przedmieścia Burgos. Niezbyt przyjemnie jak to bywa z wędrówkami przez miasta, ale jest niedziela, więc na szczęście nie ma dużego ruchu. Z każdym kwadransem ubywa kilometrów...




W centrum jestem sporo przed południem, ale to dobrze, tak miało być. Po mnie przychodzą kolejni pielgrzymi i razem oczekujemy na otwarcie albergi o 12. Międzyczasie nadchodzi również Dawid :) Widzę też kilkoro innych znajomych pielgrzymów, z którymi raz po raz spotykam się na trasie lub noclegach. Jak miło spotkać się po raz kolejny :)

Punktualnie w południe drzwi otwierają się... dobrze że jestem bardzo blisko początku kolejki, szybko załatwiam formalności, biorę prysznic i biegnę do katedry na Mszę Świętą o 13.

Burgos - Catedral de Santa Maria

Po południu przychodzi czas na troszkę słodkiego leniuchowania, a później na przyjemny spacer po Burgos oraz "obczajenie" drogi wyjścia z miasta na jutrzejszy poranek. Dzień mija nie wiadomo kiedy. 

 
Burgos - Puerta de Santa Maria
Z lekkim przerażeniem patrzę na kartkę zawieszoną wieczorem na drzwiach albergi – „completo" nie nastraja optymistycznie. Jest tu 150 miejsc i wszystkie zajęte. Dodając do tego jeszcze dwie inne małe albergi oraz różne hostele... aż strach pomyśleć ilu pielgrzymów wyruszy stąd jutro na szlak 😀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz