Dzień 121 : Cizur Menor → Lorca (33 km)

Wychodzę dosyć wcześnie, jak zwykle zresztą. Bardzo lubię tak wcześnie witać nastający dzień, zagłębiając się w ciszy poranka, gdy słychać jedynie miarowy krok i chrzęst żwirku pod nogami…
A może właśnie wtedy, w harmonii ciszy i jutrzenki, słychać o wiele więcej?


„Nasyć nas z rana swoją łaskawością,
abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć” (Ps 90,14)

Od rana niebo jest czyściutkie i zapowiada gorący dzień. Wynurzające się zza horyzontu słońce ogarnia świat swoją czerwienią. Niesamowite wrażenie… cudnie wyglądają pola w tej czerwonej poświacie wschodzącego słońca…


Radośnie wędruję do przodu wśród pól skoszonego zboża i połaci żółtych słoneczników, czując jakby cisza mego serca wraz z ciszą tych pól i całym pięknem otaczającego mnie tu świata, stanowiły jakieś niewysłowione sacrum tej wędrówki.


Dzisiaj kolejny ważny punkt na mojej drodze – Alto del Perdon. Chyba wszyscy caminowicze znają choćby tylko z internetu ten obrazek – pomnik pielgrzymów na szczycie.
I ja niejednokrotnie go oglądałam, tęskniąc do tego miejsca jak do wielu innych charakterystycznych punktów Camino i obiecując sobie, że kiedyś tu będę. 


I oto jestem tutaj, stoję na szczycie wśród grupy metalowych pątników... choć zanim tu dotarłam to musiałam pokonać całkiem ładne wzniesienie i zakosztować mozolnej wędrówki pod górę. Za to cudne krajobrazy wynagradzają cały ten poranny trud :)

Alto del Perdon
Potem już było w dół aż do Puente la Reina, gdzie urządziłam sobie dłuższy odpoczynek. Jak miło jest usiąść gdzieś na schodku w cieniu i obserwować tętniące życiem miasteczko, ludzi, pielgrzymów, być częścią tego świata tu i teraz, by za chwilę znów stać się przechodniem jedynie i powędrować dalej.

Puente la Reina
Krok za krokiem, miarowy stukot kijków, wędrówka poprzez ten piękny świat. Człowiekowi wydaje się jakby był w jakimś świętym miejscu. Więcej nawet, to trud Drogi uświęca wędrówkę.
Wędrując, pielgrzym ma poczucie jakiegoś sacrum. Moja droga to przede wszystkim pielgrzymka i ta świadomość głębokiego Sensu tej Drogi i poczucie Sacrum, towarzyszą mi niejednokrotnie.
Camino to droga Niezwykła. Camino to „święte wędrowanie”.


Dziś był długi, gorący dzień, ale za to z pięknymi widokami, poczynając od skrzącego się czerwienią zboża w brzasku poranka, poprzez wspaniałe widoki na Alto del Perdon, aż do końca dnia.
Zatrzymałam się w Lorca. A tu (o zgrozo, heh) w „mojej” sypialni oprócz mnie 7 facetów. Coś mi się wydaje, że w nocy będzie się roznosiło mega chrapanie ;)

3 komentarze:

  1. Czegoś nie rozumiem. Na Twoich zdjęciach piękna pogoda, krótkie spodnie. A wiem, że od kilku dni totalna zima w rejonie, w którym jesteś. Temperatura spadła do -4 stopni i spadło dużo śniegu. Proszę o wyjaśnienie :-) Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapis wspomnień z przeszłości, coś jak "dziennik z podróży", który zamieszczam na blogu dopiero teraz. Dla określenia konkretnego dnia polecam zerkać na daty przy pieczątkach z aberg :) Pozdrawiam, Buen Camino :)

      Usuń
  2. Ach rozumiem. Zmyliły mnie daty zamieszczania wpisów. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń