Wyruszam raniutko, by spokojnie zdążyć do
Le Puy na Mszę Świętą w południe. Agnieszka wyruszy nieco później, ma więcej sił i lepsze tempo ode mnie, więc potrzebuje
mniej czasu na taki krótki dystans.
Te 15 kilometrów mija mi bardzo szybko…
Te 15 kilometrów mija mi bardzo szybko…
Po drodze „przedrzeźniam się” z
towarzyszącym mi długim cieniem ;)
Polignac |
Potem odpoczywam w Polignac, uroczym
miasteczku położonym na niewielkim wzgórzu, z imponującym zamkiem zbudowanym na
skale…
Ładnie tu, ale moje serce wyrywa się do
przodu… Idę więc dalej, widzę już kolejne miasto... wyłania się przede mną w
całej swej okazałości… Nareszcie!
Le Puy-en-Velay |
Le Puy-en-Velay – miejsce tak bardzo
wyczekane, wyśnione... Ileż razy marzyłam, by tu być, by stąd zacząć swoją
pielgrzymkę do św. Jakuba. A potem kiedy zamarzyłam i postanowiłam wyruszyć
jednak z Polski od progu domu, to miasto wydawało mi się celem tak odległym,
tak prawie nierealnym... A teraz jest tu, tak blisko, już na wyciągnięcie ręki...
Przyzywa mnie ku sobie, zaprasza pielgrzyma będącego już trzy miesiące w
drodze…
Jest tak ładnie położone, a nad miastem
króluje Matka Boża z Dzieciątkiem. Ogromna figura Notre-Dame de France czy
Maryi Dziewicy Patronki Francji wznosi się ku Niebu…
Jak tu pięknie :)
Pogoda poprawia się w oka mgnieniu i niebawem niebo
rozwesela się cudnym błękitem…
Nad Starym Miastem góruje Katedra
Notre-Dame, do której prowadzą wysokie schody.
Od wieków jest to miejsce kultu maryjnego.
Le Puy to taka trochę „francuska” Częstochowa…
W katedrze, w głównym ołtarzu – figura
Matki Boskiej Czarnej Madonny…
Chciałoby się śpiewać: „Madonno, Czarna
Madonno, jak dobrze Twym dzieckiem być…”
W kilku miejscach są też figury św.
Jakuba.
figury św. Jakuba w Katedrze
Urocze uliczki Le Puy zachęcają do
spacerów… Widoczni wkoło pielgrzymi rozpoczynający tutaj swoją Drogę… jakubowe
muszle na chodniku… figury św. Jakuba w katedrze… na każdym kroku widać i czuć
gdzie jestem :)
widok spod katedry |
Po Mszy Świętej w katedrze, spotykamy się
z Agnieszką i razem odwiedzamy informację turystyczną oraz biuro pielgrzyma.
Jednak nie uzyskujemy zbyt wielu informacji na temat dalszej drogi. Cóż, trzeba
będzie kupić przewodnik albo radzić sobie jakoś inaczej.
Później zostawiamy plecaki przy alberge i
zanim je otworzą (o 15), mamy jeszcze trochę czasu, ale po krótkim spacerze
wracam na miejsce. Bardzo miła hospitalera przynosi mi dzbanek wody i pozwala
zaczekać przy stoliku na podwórku. Punktualnie o godz. 15 rozpoczyna się
przyjęcie pielgrzymów.
Każdy pielgrzym otrzymuje też wykaz
możliwości noclegowych na kilka najbliższych dni, do Figeac. Super :)
Le Puy-en-Velay… To nasz ostatni wspólny
dzień z Agnieszką.
Nie chcemy dziś wdawać się w jakiekolwiek
dyskusje, wyliczać co było dobre, a co było niewłaściwe, udowadniać kto kiedy
miał rację... Teraz to wszystko nie jest już ważne… Najważniejsze, że
wyruszyłyśmy z Polski i przemierzyłyśmy razem pół Europy.
Dziś, tutaj, po prostu krótko i rzeczowo, za wszystko co dobre trzeba podziękować, za złe przeprosić i życzyć sobie wzajemnie wszystkiego dobrego.
Dziś, tutaj, po prostu krótko i rzeczowo, za wszystko co dobre trzeba podziękować, za złe przeprosić i życzyć sobie wzajemnie wszystkiego dobrego.
„Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie
zachodzi słońce!” (Ef 4, 26)
Ludzką rzeczą jest upadać, ludzką rzeczą
jest, że czasem pojawiają się konflikty… O to nie trudno w czasie tak długiej
wędrówki, w warunkach niepewności, stałego zmęczenia, przy różnych
możliwościach fizycznych naszych organizmów, przy odmiennych charakterach. Ale na
szczęście, nad naszymi emocjami nie zachodzi słońce! Bo oprócz takich trudniejszych
chwil, było również dużo dobra, wzajemnej pomocy, życzliwości.
Podajemy sobie ręce i jestem pewna, że
każda szczerze życzy drugiej Buen Camino i szczęśliwego dotarcia do św. Jakuba.
Czuję, że w jakiś sposób obie „wygrałyśmy” z naszymi słabościami, bo rozstajemy
się w zgodzie i życzliwości, zachowując w sercach mnóstwo radosnych i
pozytywnych wspomnień ze wspólnej Drogi :)
Jakiś czas temu umówiłyśmy się, że
będziemy towarzyszyły sobie do Le Puy, pomimo wszystko wytrwałyśmy i razem
dotarłyśmy aż tutaj. Słowa dotrzymałyśmy, jutro rozdzielamy się i pójdziemy osobno,
rozpoczynając nowy kolejny etap pielgrzymki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz