Dzień 140 : Sarria → Portomarin (22,5 km)

Księżyc w pełni... Wielka, jasna kula widnieje na niebie nad naszymi głowami. Mimo, że jest jeszcze ciemno to na uliczkach Sarrii można już spotkać wielu pielgrzymów. Nie tylko ja wychodzę przed świtem... Chociaż trudno się dziwić, że sporo ludzi już wędruje, przecież tutaj dzień nastaje dopiero ok. 7.30.


Słynąca z mgieł Galicja odkrywa przede mną swoje uroki, jakże inne wspaniałości od górskich widoków i jednocześnie jakże zachwycające. Podziwiam krople mgły osiadające na pajęczynach, misternie utkanych sieciach w różnych miejscach i o różnych kształtach. Zadziwiające! Przepiękne! 


Mgła osiadająca na wątłych niteczkach pajęczyn… krople rosy na źdźbłach… wszystko w swej prostocie tak cudownie piękne 😊

W Paradela śmieszna pieczątka ląduje w moim credencialu. Te pieczątki, zbierane tak pieczołowicie przez całą pielgrzymkę, będą po powrocie do domu niesamowitą pamiątką i wspomnieniem Drogi…

Rzeczywiście daje się zauważyć, że wędrowców od dzisiaj jest więcej, przybyło zwłaszcza młodych ludzi, często w mniejszych lub większych grupkach. Ci śpiewają, ci gadają na cały zycher, ci śmieją się do rozpuku... chwilami mam wrażenie jakbym była na jakimś jarmarku. I tak już będzie do końca.
Ale tak naprawdę to wszystko, cały ten zgiełk, jest jakby „poza mną”, przyświeca mi tylko jedna myśl – do Santiago coraz bliżej!


A bliżej jest niezaprzeczalnie. Dziś przełamałam ostatnią setkę. Pamiątkowe zdjęcie przy tym „magicznym” słupku musiało oczywiście być. I pomyśleć, że na początku mej wędrówki tabliczki dystansowe były czterocyfrowe. A teraz, ach jak miło patrzeć jak skraca się dystans zaledwie już dwucyfrowy.


Mam jeszcze sporo czasu, więc drogę do Monte de Gozo rozłożę sobie na 4 dni :) A co tam, będzie spacerek i króciutkie etapy ;)



Portomarin w oddali
Dziś kończę dzień w Portomarin, bardzo miłym i uroczym miasteczku, które kiedyś przy budowie zbiornika wodnego zostało przeniesione na wzgórze. Gdy jest niski poziom wody, na dnie zbiornika widać pozostałości po dawnym mieście. Dziś jednak nie uświadczymy takiego widoku, gładka tafla wody doskonale skrywa swe skarby...



Żeby dostać się do Portomarin trzeba przejść przez długi most, a potem jeszcze wejść po wysokich schodach.
Zatrzymałam się w bardzo przyjaznej alberdze Pasino a Pasino.
Później dotarła tu również duża grupa Polaków, którą spotkałam dwa dni temu :) Bardzo miło spotkać się ponownie.

Po południu miasteczko tętni życiem pielgrzymów. Wszędzie widać Ludzi Drogi.
Wieczorem na Mszy Świętej jest bardzo dużo osób, cały Kościół jest wypełniony pielgrzymami. Pięknie, że po całym dniu wędrówki, tak wielu ludzi właśnie tutaj szuka ukojenia i zakończenia tego dnia :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz