Dziś odpoczywamy u św. Joanny d'Arc.
Jak cudownie jest obudzić się z myślą, że
mam wolny dzień, że nie obowiązuje mnie dziś dyscyplina pielgrzyma, że nie
wstaję rano, nie „muszę” iść niezależnie od pogody, że mogę poleżeć dłużej w
łóżku. Rewelacja :)
Rano czeka na nas w kuchni świeża bagietka
i chleb. Niesamowite :) Widać, że pan gospodarz jest całym sercem życzliwy i
przychylny pielgrzymom. Nareszcie mamy również okazję poznać jego żonę, bardzo
sympatyczną i serdeczną panią. Wspaniali ludzie, całe serce oddają przybyszom.
![]() |
Domremy-la-Pucelle - Basilique du Bois Chenu |
O godz. 11 jest Msza Święta. Cudownie, bo
dziś jest niedziela. Już sam fakt, że nie musimy się martwić o niedzielną Mszę
Świętą, że nie musimy zabiegać, kombinować, że Eucharystia jest tuż obok – to
wszystko jest dla nas wspaniałe.
Bazylika jest piękna, nad głównym ołtarzem
figura św. Joanny d'Arc, wzdłuż kościoła obrazy ze scenami z jej życia.
Naszą uwagę zwraca kilkanaście kobiet z
założonymi dużymi szkaplerzami karmelitańskimi, narodowości zdecydowanie
nie-francuskiej, bardziej z Indii i Afryki. Po Mszy Świętej oczywiście je
zagadujemy, pytamy czy to jakiś zakon. Okazuje się, że nie zakon, ale chyba coś jak
u nas instytut świecki. Mają tutaj swój dom i przygotowują się do wyjazdu na
misje.
Po południu przygotowujemy obiad. Do
całego ekwipunku dostałyśmy od naszych gospodarzy jeszcze gotowane mięsko z
kurczaka. Cudownie cudowna rewelacja!
Jean-Louis i Bernardette to wspaniali,
otwarci ludzie, jakże wrażliwi na drugiego człowieka :)
Przeprowadzamy też niewielkie zabiegi na mojej
kurzajce. Dobrze, że przezornie zabrałam z Polski specyfik na takie rzeczy. Oby
tylko pomógł… bo sytuacja na razie nie wygląda różowo. Na dłuższą metę przecież
nie da się iść, gdy boli każdy kolejny stawiany krok…
A potem już tylko słodki odpoczynek... Z
okna mamy wspaniały widok na kamienny krzyż i przepiękną dolinę.
Jakże bardzo potrzebny był to dzień.
Dopiero dziś czuję jak bardzo jestem zmęczona... Wiem, że jeden dzień
odpoczynku to za mało, ale mam nadzieję, że i tak pozwoli on choć w części naładować
wewnętrzne i fizyczne akumulatory.
A gdy już wrócę do domu to będę odpoczywać
chyba z tydzień, nic tylko odpoczywać. Ale to jeszcze bardzo daleko...
Wieczorem dotarła tutaj inna pątniczka.
Pani Ilona z Belgii też zmierza do Santiago i pielgrzymuje samotnie, na
szczęście zna język francuski, co na pewno znacznie ułatwia jej wędrowanie.
Krótka rozmowa, wspólna modlitwa z naszymi
gospodarzami, niesamowite wzruszenie...
I kolejna niespodzianka – na kolację dostałyśmy pyszny ryż zapiekany z warzywami. Normalnie brak słów wdzięczności za to wszystko...
I kolejna niespodzianka – na kolację dostałyśmy pyszny ryż zapiekany z warzywami. Normalnie brak słów wdzięczności za to wszystko...
Dzień powoli chyli się ku zachodowi i aż
trochę żal, że już się kończy... 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz