Dzień 91 : Boisset → Pontempeyrat → Saint-Paulien (32 km)

Dziś chciałybyśmy dotrzeć do Saint-Paulien. To dosyć daleko, ale chcemy tam dojść, by jutro mieć blisko do Le Puy...
Po wczesnym śniadaniu pani Monique odwozi nas samochodem do Pontempeyrat. To miejscowość położona kilka kilometrów dalej niż miejsce, w którym wczoraj zakończyłyśmy wędrówkę, ale właśnie dzięki temu, realnym stanie się dziś dla nas dojście do planowanej miejscowości. Dystans 32 km z Pontempeyrat do Saint-Paulien pokonamy już bez problemu i zbytniego nadwyrężania sił.

Gdy jedziemy samochodem, obserwujemy na niebie piękne zjawisko. Z jednej strony wschodzące słońce… z drugiej czarna burzowa chmura… Ten kontrast ciepłych promieni z czarnym niemalże niebem obok… to zmaganie się i „walka” jasności z ciemnością… wygląda to imponująco… Jaka szkoda, że w czasie jazdy nie udało nam się zrobić zdjęcia.
Zastanawiamy się co ostatecznie zwycięży i czy będziemy szły w ulewie czy w promieniach słońca…

Serdecznie żegnamy się z panią Monique i wyruszamy w drogę. Pogoda się zmienia, burzowa chmura na szczęście odeszła gdzieś w dal, a niebo pokryło się nie groźną bielą i szarością. Idzie nam się dobrze… 


Gdzieś na nieużywanych (chyba) torach przysiadamy, odpoczywamy. To dobra okazja by na takim torze sprawdzić, czy po miesiącach marszu nasze ciała są jeszcze w stanie utrzymać równowagę. Okazuje się, że jest całkiem dobrze i nawet "jaskółki" nam wychodzą ;) Jest też czas na trochę wygłupów. To chyba z tej radości, że Le Puy zbliża się wielkimi krokami...


Potem szlak prowadzi jakimiś zarośniętymi łąkami… chwilami aż trudno pojąć, że właśnie tędy prowadzi droga jakubowa. A jednak :)


Przez prawie połowę dnia idę szlakiem, ale przez ostatnie dni (a właściwie tygodnie) moje nogi jakoś niezbyt tolerują długie maszerowanie po wertepach i nierównościach polnych i leśnych dróg, dlatego też później przenoszę się na asfalt. Tu będzie się szło zdecydowanie lepiej i wygodniej...
Rozdzielamy się więc i postanawiamy, że spotkamy się już po południu w docelowej miejscowości.

Nocleg na dziś mamy zapewniony. Wczoraj poprosiłyśmy Alexa, którego poznałyśmy w Usson-en-Forez, żeby oprócz telefonu do pani Monique, pomógł nam również zarezerwować miejsce na dziś w gite w Saint-Paulien. Spokojnie więc zmierzam do celu, jak zwykle rozkoszując się pięknymi panoramami wokół...


Gdy dotarłam do Saint-Paulien, zatrzymał się przy mnie samochód. Pan pyta czy jestem z Polski. Okazuje się, że jest właścicielem gite. Czeka już na nas, bo wieczorem idą z żoną na wesele. Dobrze więc, że chociaż ja dotarłam nieco wcześniej… Zmierzamy na miejsce, dopełniamy formalności, pan jest pod ogromnym wrażeniem, że idziemy aż z Polski. I z tego wrażenia obniża nam cenę. Pozytywny, otwarty człowiek :)
I tak mamy dom na kolejny wieczór i noc. Gite jest naprawdę bardzo przyjemne, czyściutkie i znów mamy cały budynek tylko dla siebie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz