Dziś chciałybyśmy dotrzeć do Saint-Paulien.
To dosyć daleko, ale chcemy tam dojść, by jutro mieć blisko do Le Puy...
Po wczesnym śniadaniu pani Monique odwozi
nas samochodem do Pontempeyrat. To miejscowość położona kilka kilometrów dalej niż
miejsce, w którym wczoraj zakończyłyśmy wędrówkę, ale właśnie dzięki temu,
realnym stanie się dziś dla nas dojście do planowanej miejscowości. Dystans 32
km z Pontempeyrat do Saint-Paulien pokonamy już bez problemu i zbytniego
nadwyrężania sił.
Gdy jedziemy samochodem, obserwujemy na
niebie piękne zjawisko. Z jednej strony wschodzące słońce… z drugiej czarna
burzowa chmura… Ten kontrast ciepłych promieni z czarnym niemalże niebem obok…
to zmaganie się i „walka” jasności z ciemnością… wygląda to imponująco… Jaka szkoda, że w czasie jazdy nie udało nam się zrobić zdjęcia.
Zastanawiamy się co ostatecznie zwycięży i czy będziemy szły w ulewie czy w promieniach słońca…
Zastanawiamy się co ostatecznie zwycięży i czy będziemy szły w ulewie czy w promieniach słońca…
Serdecznie żegnamy się z panią Monique i
wyruszamy w drogę. Pogoda się zmienia, burzowa chmura na szczęście odeszła
gdzieś w dal, a niebo pokryło się nie groźną bielą i szarością. Idzie nam się
dobrze…
Gdzieś na nieużywanych (chyba) torach przysiadamy,
odpoczywamy. To dobra okazja by na takim torze sprawdzić, czy po miesiącach marszu nasze ciała są jeszcze w stanie utrzymać równowagę. Okazuje się, że jest całkiem dobrze i nawet "jaskółki" nam wychodzą ;) Jest też czas na trochę wygłupów. To chyba z tej radości, że Le Puy zbliża się wielkimi krokami...
Potem szlak prowadzi jakimiś zarośniętymi
łąkami… chwilami aż trudno pojąć, że właśnie tędy prowadzi droga jakubowa. A
jednak :)
Przez prawie połowę dnia idę szlakiem, ale
przez ostatnie dni (a właściwie tygodnie) moje nogi jakoś niezbyt tolerują długie
maszerowanie po wertepach i nierównościach polnych i leśnych dróg, dlatego też
później przenoszę się na asfalt. Tu będzie się szło zdecydowanie lepiej i
wygodniej...
Rozdzielamy się więc i postanawiamy, że
spotkamy się już po południu w docelowej miejscowości.
Nocleg na dziś mamy zapewniony. Wczoraj
poprosiłyśmy Alexa, którego poznałyśmy w Usson-en-Forez, żeby oprócz telefonu
do pani Monique, pomógł nam również zarezerwować miejsce na dziś w gite w Saint-Paulien.
Spokojnie więc zmierzam do celu, jak zwykle rozkoszując się pięknymi panoramami
wokół...
Gdy dotarłam do Saint-Paulien, zatrzymał
się przy mnie samochód. Pan pyta czy jestem z Polski. Okazuje się, że jest
właścicielem gite. Czeka już na nas, bo wieczorem idą z żoną na wesele. Dobrze
więc, że chociaż ja dotarłam nieco wcześniej… Zmierzamy na miejsce, dopełniamy
formalności, pan jest pod ogromnym wrażeniem, że idziemy aż z Polski. I z tego
wrażenia obniża nam cenę. Pozytywny, otwarty człowiek :)
I tak mamy dom na kolejny wieczór i noc. Gite
jest naprawdę bardzo przyjemne, czyściutkie i znów mamy cały budynek tylko dla
siebie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz