Dzień 112 : Maure → Lourdes (samochodem)

Planując swoją pielgrzymkę postanowiłam, że skoro będę tak blisko Lourdes to muszę koniecznie odbić od szlaku z Le Puy do SJPDP, by spełnić swoje marzenie i nawiedzić to szczególne maryjne miejsce. 
To był jedyny pewnik - jeśli starczy sił, jeśli przejdę aż tyle Europy, to na pewno zawitam do Lourdes. Dziś w końcu zrealizuje się to marzenie. A potem już drogą Camino Piemont będę kontynuować pielgrzymkę do św. Jakuba.

Z Nogaro musiałabym jakoś dotrzeć do Lourdes, może wyznaczyć sobie drogę do Maubourguet, a stamtąd dalej i podążać pieszo do Lourdes, a może przejechać pociągiem czy autobusem. Jakkolwiek by nie było, na pewno wymagałoby to sporo planowania i zachodu.
Tym bardziej jestem wdzięczna Teresie za gościnę i propozycję zawiezienia do Lourdes. To dla mnie nieoceniona pomoc, że pomiędzy tymi dwoma szlakami, pomiędzy GR65 z Le Puy przez Nogaro a Camino Piemont rozpoczynającym się w Lourdes, przemieściłam się samochodem i nie musiałam szukać innych rozwiązań, komunikacji publicznej, łapać stopa czy co tam jeszcze.

Nie znajduję słów, by wyrazić wdzięczność za ogrom dobra i życzliwości, jakie otrzymałam od Teresy i Hani. Tego nie da się wyrazić...

Do Lourdes dotarłyśmy przed południem. Naprawdę żal było się żegnać i wzruszenie ścisnęło za gardło...

Teresa oczywiście wcześniej zatroszczyła się o nocleg dla mnie i zarekomendowała mnie u znajomej siostry zakonnej, która prowadzi tu niewielki dom pomocy. Plecak zostawiłam u s. Klaudii i pobiegłam do Matki Bożej. 


Przechodzę przez Bramę Miłosierdzia...


...idę do Sanktuarium... 


Tak trudno uwierzyć, że tu jestem, po 111 dniach pielgrzymowania. 

plac przed Bazyliką

Potem zmierzam do Groty Matki Bożej… To niesamowite, że tu jestem... tyle marzeń, by tu być, a teraz naprawdę tu jestem... NAPRAWDĘ!
Serce rozpływa się w zachwycie i wdzięczności, że dotarłam aż tutaj…
Zostawiam Matce Bożej wszystkie te sprawy i intencje, z którymi pielgrzymuję… W tym cudownym miejscu szczególnie powierzam Jej to wszystko co w czasie tej Drogi niosę w sercu.



                                 „Maryjo wołaj we mnie
                                 Wołaj Maryjo we mnie
                                 O miłosierdzie Pana
                                 Maryjo wołaj sama
                                 Wołaj za mnie.”


Lourdes tętni pielgrzymim życiem. Po południu chwilę spaceruję po mieście, zaglądam do informacji turystycznej i biura pielgrzyma, załatwiam tradycyjne pielgrzymie formalności. Z takiego wspaniałego miejsca muszą być pieczątki w moim credencjalu ;)

W Lourdes jest możliwość spowiedzi w wielu językach. Po południu mogę więc skorzystać ze spowiedzi świętej po polsku! Cieszę się ogromnie, tym bardziej że po prostu potrzebuję w tej Drodze takiej szczerej rozmowy z kapłanem (a to ze względów językowych zdarza się sporadycznie). To cudowne, móc wyruszyć stąd z całkowicie wolnym i czystym sercem.


Potem jeszcze wieczorna Msza Święta… a o godz. 21 wyrusza procesja ze świecami od Groty Matki Bożej do Bazyliki… Tłum ludzi z całego świata złączony we wspólnej modlitwie różańcowej… Tego nie da się opisać... Co za radość i szczęście być tutaj :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz