Camino Polaco, etap 4: Suwałki - Bakałarzewo 26,5 km (26.08.2018)

Nie spałam dziś zbyt dobrze, zupełnie nie wiem dlaczego. W bursie było przecież cicho i spokojnie, a pokoik przyjemny. Rano niewyspana psioczę trochę pod nosem... Ale taki stan rzeczy trwa tylko chwilę, rześki poranek stawia mnie na nogi, a ja zmierzam już do konkatedry św. Aleksandra na pierwszą poranną Mszę Świętą o godz.6, wszak jest niedziela.

Ok.7 zbieram się w drogę. Po kilku minutach zauważam otwarty sklep – super, będzie poranna kawa. To zaskakujące jak w drodze wyostrzają się zmysły człowieka, najzwyklejsza kawa z „Żabki” i czekoladowy batonik, smakują rano jak najprzedniejsze rarytasy. 


Dalej „spotykam” Marię Konopnicką. Tutaj też znajduje się dom w którym się urodziła, zaś przed drzwiami wejścia pilnie strzegą dwa krasnoludki z jej bajki. Opuszczam Suwałki bardzo przyjemną ścieżką nad Zalewem Arkadia. 




Posilona rano zarówno duchowo jak i fizycznie, połykam kolejne kilometry. Idzie się bardzo przyjemnie, jest chłodno, no i nie pada. Cieszę się każdym kolejnym kilometrem bez deszczu. Chyba wymodliliście mi taką pogodę Ani się obejrzałam, a już byłam we wsi Przebród. Kolejne miejscowości, małe wioseczki, a wokół masa zieleni. Przydrożne jabłonie zapewniają mi drugie śniadanie. 




W jakimś momencie tak się skupiłam na pokonywaniu polnej, rozmiękniętej i kałużastej drogi, że najwyraźniej nie zauważyłam iż powinnam skręcić w prawo. Na szczęście ocknęłam się dosyć szybko i nadłożyłam jedynie kilkaset metrów.

Gdzieś na przydrożnym krzyżu sentencja na dzień dzisiejszy... "Na drogach ludzkich sumień Bóg postawił drogowskaz - KRZYŻ".
No właśnie... Kolejny temat do rozmyślania i refleksji... Co zrobiliśmy z naszymi sumieniami? Czy słyszymy jeszcze ich głos? Czy pozwalamy Bogu mówić do nas w naszych sumieniach? I czy rzeczywiście na drogach naszego życia, w naszych sumieniach - jest ten najważniejszy Drogowskaz?
Zadziwia mnie ta Droga, to swoiste rekolekcje w drodze...


Padać zaczęło dopiero w Starej Kamionce, a więc niecałą godzinę przed końcem wędrówki To był udany dzień. Przystanek na dziś - Bakałarzewo. Popołudniowy deszcz zniechęca do dłuższych spacerów, poszłam więc tylko do kościoła św. Jakuba, potem szybki obiad i... odpoczywam, bo nogi bolą.
Zatrzymałam się tutaj w Zajeździe Marcówka, bo niestety w pobliskiej agroturystyce miejsca były zajęte. Cóż mogę powiedzieć - chyba tylko tyle, że wszelkie negatywne opinie z internetu o tym zajeździe są niestety prawdziwe. Brr...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz