Dzień 32 : Bautzen - Panschwitz Kuckau (21 km)

Od rana pada. Cały dzień... szaro, buro, brzydko... A ostatnio było już tak ładnie na świecie, dziś jest to już tylko wspomnienie i oczekiwanie na powrót słońca...
Zakładamy peleryny, naciągamy kaptury i toczymy tą nierówną walkę z kapryśną aurą. Pojawiające się czasami budki przystankowe dają schronienie choć na chwilę. Dłużej odpoczywać się nie da, bo w bezruchu szybko marzniemy. Więc znów idziemy przed siebie, a deszcz kap, kap, kap...

Za Bautzen mijamy pomnik greckich braci Cyryla i Metodego, którzy w IX wieku prowadzili misje w istniejącym na tych ziemiach Państwie Wielkomorawskim.
Jak to było wtedy, tak dawno temu? Jak wyglądała ówczesna ewangelizacja? Wyobraźnia może rozwinąć skrzydła... 

św. Cyryl i Metody
Jedyne czego nie rozumiemy w Niemczech, to tego, że po drodze jest bardzo mało sklepów. W miastach owszem są, ale w mniejszych miejscowościach można o tym tylko pomarzyć. Nawet w wioskach, które w Polsce określilibyśmy jako większe czy średniej wielkości i u nas byłby co najmniej jeden sklep (albo i więcej), a tutaj niestety nie... Chyba wszyscy jeżdżą po zakupy do miasta. A pielgrzym musi się nauczyć, że trzeba ze sobą nosić zapasy i odpowiednio planować zakupy.

O czym myśli pielgrzym idący w deszczu? Chyba tylko o tym, by jak najszybciej wreszcie dojść na nocleg, by się wysuszyć, ogrzać. I nic więcej mu do szczęścia nie potrzeba :)
Dzień mija tak po prostu, bez żadnych zdarzeń, prawie bez rozmów, na zmaganiach z deszczem i chłodem…

Bardzo szybko mamy dosyć dzisiejszej wędrówki i postanawiamy zakończyć dzień.
Zatrzymujemy się w herberge u sióstr cysterek w Panschwitz Kuckau. Alberga jest niewielka, ale bardzo przyjemna.
Tutejszy klasztor St. Marienstern (Gwiazda Maryi) ma niesamowitą historię powstania. Według legendy, pewien rycerz z Kamenz zgubił się podczas polowania i groziło mu utonięcie w bagnie. Poprosił wówczas Matkę Bożą o pomoc i ślubował, że za uratowanie ufunduje klasztor. Rankiem ukazała mu się Maryja, a on poczuł grunt pod nogami… i tym samym został uratowany przed powolną śmiercią w zdradliwym bagnie.
Piękna legenda i właśnie dziś stacjonujemy obok tego klasztoru istniejącego już ponad 760 lat…

Zaraz po przybyciu udaję się do pobliskiego sklepu. Skorzystamy z tego, że w herberge jest kuchenka i upichcimy jakiś caminowy obiad.
I tak jestem mokra, zziębnięta, kilka kolejnych minut nie zrobi różnicy. Potem, gdy już się wykąpię, ogrzeję, to na pewno nie wyściubię nosa za drzwi ;)

1 komentarz:

  1. Przy Cyrylu i Metodym byliśmy 1 sierpnia przed godziną 17 i zatrzymaliśmy się tu, by uczcić Powstańców Warszawskich w godzinie W...

    OdpowiedzUsuń