Dziś 3 sierpnia... Równo 4 miesiące temu,
3 kwietnia, wyruszyłam z domu na tę niesamowitą pielgrzymkę, na moją Drogę
Życia... Wychodząc z domu, nie byłam w stanie objąć wyobraźnią tego dystansu,
tych kilometrów, tej wędrówki przez kolejne kraje... Marzyłam o tym, by dojść
jak najdalej, może nawet do samego Santiago, ale wydawało mi się to takie
dalekie, nierealne, prawie niemożliwe do zrealizowania...
A dzisiaj nadziwić się nie mogę, że to już
4 miesiące. Miesiące, w których przeżyłam i doświadczyłam wiele. Z jednej strony
to czas pewnego rodzaju „poniewierki”, a z drugiej to niesamowite doświadczenie
i ogromne duchowe bogactwo, coś co zostanie w mojej pamięci i sercu na zawsze.I
idę, wciąż idę dalej, daj Boże, oby do samego Santiago :)
Rozpoczynam dziś piąty miesiąc swojej
wędrówki. Wiele było chwil radości i euforii, ale też wiele chwil trudnych,
pokus by odpuścić czy zwykłego „niechcieja”.
Rozmyślam nad tym jak bardzo taka długa
Droga kształtuje charakter i serce.
Camino jest szkołą wierności, w bardzo
szerokim znaczeniu tego słowa. Wierności sobie, Bogu, danemu słowu, wyborom,
Drodze…
To trochę tak jak w życiu. Ileż w czasie
wędrówki przez życie spotykamy przeciwności, skał zdawałoby się nie do
pokonania, kamieni o które codziennie się potykamy, przeszkód które trzeba
przeskoczyć. I mimo wszystko trzeba iść dalej. Nie warto poddawać się
zniechęceniu i trudnościom, nie warto rezygnować, ale iść ciągle do przodu
pomimo różnych niedogodności.
Dziś z perspektywy czasu po tych czterech
miesiącach wędrówki wiem, że takie chwile zniechęcenia czy trudności też są
pielgrzymowi potrzebne i że również dzięki nim Camino nabiera jeszcze lepszego,
pełniejszego smaku, bo uczy cierpliwości, wytrwałości, a przede wszystkim
pokory. Trzeba przyjąć swoje różne ograniczenia, stawić im czoła, nie
zniechęcić się i nie odpuścić – lecz konsekwentnie trwać przy swoim wyborze,
iść dalej pomimo wszystko…
Po drodze spotykam dwóch braci zakonnych.
Ewangelizują tutaj na szlaku Camino. Stolik, ulotki, obrazki, coś do picia dla
spragnionych pielgrzymów. Oczywiście piękne sello ląduje w naszych paszportach.
I przede wszystkim dobre słowo i uśmiech dla zmęczonych wędrowców. Piękna misja…
Rozmawiamy chwilę. Szkoda, że bariera językowa uniemożliwia nam jakąś głębszą
rozmowę i dyskusję. Ale to nic… Na koniec zostawiam im obrazek Pana Jezusa
Miłosiernego. Ot, taka moja mała ewangelizacja :)
![]() |
Logrono - Katedra Santa Maria de la Retonda |
Zatrzymałam się w Logrono. Po południu wybrałam się na mały spacer, ale kościół św.
Jakuba zamknięty, katedra też... Ot, cała Hiszpania…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz