Dzień 123 : Los Arcos → Logrono (28,5 km)

Dziś 3 sierpnia... Równo 4 miesiące temu, 3 kwietnia, wyruszyłam z domu na tę niesamowitą pielgrzymkę, na moją Drogę Życia... Wychodząc z domu, nie byłam w stanie objąć wyobraźnią tego dystansu, tych kilometrów, tej wędrówki przez kolejne kraje... Marzyłam o tym, by dojść jak najdalej, może nawet do samego Santiago, ale wydawało mi się to takie dalekie, nierealne, prawie niemożliwe do zrealizowania...


A dzisiaj nadziwić się nie mogę, że to już 4 miesiące. Miesiące, w których przeżyłam i doświadczyłam wiele. Z jednej strony to czas pewnego rodzaju „poniewierki”, a z drugiej to niesamowite doświadczenie i ogromne duchowe bogactwo, coś co zostanie w mojej pamięci i sercu na zawsze.I idę, wciąż idę dalej, daj Boże, oby do samego Santiago :)


Rozpoczynam dziś piąty miesiąc swojej wędrówki. Wiele było chwil radości i euforii, ale też wiele chwil trudnych, pokus by odpuścić czy zwykłego „niechcieja”.

Rozmyślam nad tym jak bardzo taka długa Droga kształtuje charakter i serce.
Camino jest szkołą wierności, w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa. Wierności sobie, Bogu, danemu słowu, wyborom, Drodze…
To trochę tak jak w życiu. Ileż w czasie wędrówki przez życie spotykamy przeciwności, skał zdawałoby się nie do pokonania, kamieni o które codziennie się potykamy, przeszkód które trzeba przeskoczyć. I mimo wszystko trzeba iść dalej. Nie warto poddawać się zniechęceniu i trudnościom, nie warto rezygnować, ale iść ciągle do przodu pomimo różnych niedogodności. 


Dziś z perspektywy czasu po tych czterech miesiącach wędrówki wiem, że takie chwile zniechęcenia czy trudności też są pielgrzymowi potrzebne i że również dzięki nim Camino nabiera jeszcze lepszego, pełniejszego smaku, bo uczy cierpliwości, wytrwałości, a przede wszystkim pokory. Trzeba przyjąć swoje różne ograniczenia, stawić im czoła, nie zniechęcić się i nie odpuścić – lecz konsekwentnie trwać przy swoim wyborze, iść dalej pomimo wszystko…

Po drodze spotykam dwóch braci zakonnych. Ewangelizują tutaj na szlaku Camino. Stolik, ulotki, obrazki, coś do picia dla spragnionych pielgrzymów. Oczywiście piękne sello ląduje w naszych paszportach. 
I przede wszystkim dobre słowo i uśmiech dla zmęczonych wędrowców. Piękna misja… Rozmawiamy chwilę. Szkoda, że bariera językowa uniemożliwia nam jakąś głębszą rozmowę i dyskusję. Ale to nic… Na koniec zostawiam im obrazek Pana Jezusa Miłosiernego. Ot, taka moja mała ewangelizacja :)

Logrono - Katedra Santa Maria de la Retonda
Zatrzymałam się w Logrono. Po południu wybrałam się na mały spacer, ale kościół św. Jakuba zamknięty, katedra też... Ot, cała Hiszpania…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz