Dzień 126 : Viloria de Rioja → Ages (36,5 km)

Wczorajsza kolacja przebiegała w przesympatycznej atmosferze. Pyszne jedzonko, miłe pielgrzymie rozmowy, w ogóle trafili się świetni ludzie :)
Dzisiaj dzień jest tak samo długi jak wczoraj, ale pogoda sprzyja wędrowaniu i dobrze się maszeruje.


Po drodze mijam małżeństwo z nastoletnim synem. A po chwili niespodzianka – pani, widząc na moim plecaku naszywkę polskiej flagi, przemawia do mnie po polsku :) Rewelacja!
Pani Janina z rodziną na stałe mieszka w Hiszpanii. Przez jakiś czas idziemy razem, ale ponieważ Janina ma problemy z nogą i idą bardzo wolno, żegnamy się i każdy podąża swoim tempem.


Druga część dnia to 12 km pod górkę, potem leciutko w dół, cały czas lasem, trochę nużąco. Dlatego też gdy po drodze pojawia się mały kramik, pielgrzymi witają go z radością. Tym razem nie jest to objazdowy bar zbijający kasę na zmęczonych pątnikach, lecz prawdziwi pasjonaci camino, którzy rozdają nam pokrojone arbuzy... Mmm, jeszcze nigdy arbuz nie był taaaki pysznyyy!!! 


Obok stoi skrzyneczka na ewentualne donativo, ale nikt nikogo nie rozlicza. Myślę, że pielgrzymi sami odpowiednio wynagradzają za dobre serce tych ludzi :) Oprócz arbuzów jest również kilka rozwieszonych hamaków, które szybko znajdują chętnych na wypoczynek.

W Ages zatrzymałam się w alberdze El Pajar. Cieszyłam się, bo małe 8-osobowe dormitorium dawało możliwość dobrego odpoczynku, tym bardziej że przez dłuższy czas byłam tam sama. Ale potem pojawiła się grupa pięciu starszych rozkrzyczanych Francuzów. Hmm, starsi zmęczeni marszem i pewnie mocno chrapiący faceci raczej nie zwiastują spokojnej nocy. 
Na szczęście hospitalero był bardzo wyrozumiały dla moich obaw i pozwolił mi przenieść się do drugiej sypialni. Mam nadzieję, że to był dobry wybór :)

4 komentarze:

  1. Ja to się już zaczynam martwić, co będę czytać jak dojdziesz, Wiolu, do celu... Bardzo się przyzwyczaiłam do tych relacji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agula, dziękuję za miłe słowa. Motywujesz mnie do regularniejszego zamieszczania opowieści z kolejnych dni ;)
      Jak już skończę "porządkowanie" wspomnień z tej Drogi, dojdę do celu w tych wspomnieniach i zamieszczę ostatni post z Santiago, to... może trzeba będzie pomyśleć o kolejnej wyprawie? Heh :)

      Usuń