Po wczorajszym tak miłym wieczorze spało
nam się bardzo dobrze. Rano ksiądz pobłogosławił nam na dalszą Drogę, wręczył
każdej z nas mały piękny krzyżyk i wyruszyłyśmy.
Pogoda znów nas nie rozpieszczała i
wystawiała naszą cierpliwość na próbę. Dziesiątki razy ubierałyśmy peleryny, by
po chwili je zdjąć, a gdy już zdjęłyśmy to szybko okazywało się, że trzeba je
na powrót zakładać. Padało, przestawało, znów padało. I tak w kółko.
Od rana czarne chmury szczelnie zakrywają niebo nad nami. I tylko gdzieś tam, hen za górami, jaśniejsze przebłyski są jak zalążek nadziei, że któregoś dnia skończy się ta paskudna pogoda i w końcu ujrzymy słońce. Jak nam tęskno za jego radosnymi promieniami...
Czasem towarzyszą nam zające :)
Szlak prowadzący miejscami przez łąki okazywał się drogą nie do przebycia. Nie chcąc całkowicie przemoczyć butów, ani zapadać się w rozmokłej trawie i ziemi, kilka razy musiałyśmy szukać alternatywnej drogi.
Po południu ciężkie chmury zmieniły nieco swój układ przeobrażając się z rozlanej na niebie ciemnej masy w piętrzące się, ciemne i skołtunione bałwany. Tańczą nad nami, co i rusz zmieniając konfigurację i rytm swoich pląsów.
Wygląda to spektakularnie, pięknie po prostu :)
Międzyczasie zadzwoniłyśmy do parafii w
Kirchberg, tam gdzie wczoraj próbował dzwonić nasz Ksiądz Tygrys. Okazało się, że
ubiegłego dnia wieczorem nikt nie odbierał, bo ksiądz wyjechał.
Pani w biurze parafialnym zapewniła nas,
że możemy przyjść i otworzy nam dom parafialny. To oznaczało, że mamy
schronienie na kolejną noc :)
Po południu zjawiłyśmy się w Kirchberg.
Pani przyjęła nas bardzo życzliwie, udostępniła salkę i nawet zawiozła nas do
Lidla byśmy mogły zrobić zakupy. Kolejna dobra i życzliwa osoba na naszej
drodze. Jak dziękować Bogu za tych wszystkich niesamowitych ludzi, których
codziennie spotykamy?
Wieczorem w sąsiedniej sali trwa próba dosyć
licznego chóru, nie będzie więc mowy o szybkim spaniu. Ale to nie szkodzi,
naprawdę miło jest ich posłuchać.
Gdy w końcu zostajemy same, powoli
zapadam w regenerujący sen, choć twarda podłoga skutecznie dokucza moim plecom ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz