Dzień 59 : Rheinböllen - Kirchberg (25 km)

Po wczorajszym tak miłym wieczorze spało nam się bardzo dobrze. Rano ksiądz pobłogosławił nam na dalszą Drogę, wręczył każdej z nas mały piękny krzyżyk i wyruszyłyśmy.

Pogoda znów nas nie rozpieszczała i wystawiała naszą cierpliwość na próbę. Dziesiątki razy ubierałyśmy peleryny, by po chwili je zdjąć, a gdy już zdjęłyśmy to szybko okazywało się, że trzeba je na powrót zakładać. Padało, przestawało, znów padało. I tak w kółko. 


Od rana czarne chmury szczelnie zakrywają niebo nad nami. I tylko gdzieś tam, hen za górami, jaśniejsze przebłyski są jak zalążek nadziei, że któregoś dnia skończy się ta paskudna pogoda i w końcu ujrzymy słońce. Jak nam tęskno za jego radosnymi promieniami...

Czasem towarzyszą nam zające :)

 
Szlak prowadzący miejscami przez łąki okazywał się drogą nie do przebycia. Nie chcąc całkowicie przemoczyć butów, ani zapadać się w rozmokłej trawie i ziemi, kilka razy musiałyśmy szukać alternatywnej drogi.
 
Po południu ciężkie chmury zmieniły nieco swój układ przeobrażając się z rozlanej na niebie ciemnej masy w piętrzące się, ciemne i skołtunione bałwany. Tańczą nad nami, co i rusz zmieniając konfigurację i rytm swoich pląsów.
Wygląda to spektakularnie, pięknie po prostu :)


Międzyczasie zadzwoniłyśmy do parafii w Kirchberg, tam gdzie wczoraj próbował dzwonić nasz Ksiądz Tygrys. Okazało się, że ubiegłego dnia wieczorem nikt nie odbierał, bo ksiądz wyjechał.
Pani w biurze parafialnym zapewniła nas, że możemy przyjść i otworzy nam dom parafialny. To oznaczało, że mamy schronienie na kolejną noc :)

Po południu zjawiłyśmy się w Kirchberg. Pani przyjęła nas bardzo życzliwie, udostępniła salkę i nawet zawiozła nas do Lidla byśmy mogły zrobić zakupy. Kolejna dobra i życzliwa osoba na naszej drodze. Jak dziękować Bogu za tych wszystkich niesamowitych ludzi, których codziennie spotykamy?

Wieczorem w sąsiedniej sali trwa próba dosyć licznego chóru, nie będzie więc mowy o szybkim spaniu. Ale to nie szkodzi, naprawdę miło jest ich posłuchać.
Gdy w końcu zostajemy same, powoli zapadam w regenerujący sen, choć twarda podłoga skutecznie dokucza moim plecom ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz