Dzień 104 : Trigodina → Lauzerte (32 km)

Dziś szlak prowadzi leśnymi i szutrowymi drogami, ale z powodu przypiekającego słońca, droga nie upływa już tak szybko jak wczoraj. Idę wolniej, ale to nic… Wciąż jestem w dobrej formie, niedawny kryzys jest na szczęście już tylko wspomnieniem. Wędruję z radością, a każdy kolejny krok wprost mnie zachwyca :)

  
Kilometry jednak mijają, o czym przypomina mi niebieska tabliczka. A przecież nie tak dawno na początku była 3, 2,... a teraz już tylko nieco ponad tysiąc. Cieszę się, że do Santiago coraz bliżej :)


„Szedłem sobie ścieżyną przez las,
Obok mnie szedł Pan i to On prowadził nas,
W czasie tej wędrówki Pan powiedział mi, że
Bardzo, bardzo, bardzo kocha mnie…”

Z upływem godzin słońce coraz bardziej objawia swe uroki, dając wędrowcom mocno "popalić". Ale nawet i to cieszy :)
Jak tu się nie cieszyć wędrując wspaniałą leśną ścieżką, a potem wśród skąpanych w słońcu pól... Jest coś takiego w tej wędrówce, coś Większego i Głębszego, to co się "czuje" a trudno nazwać... i przenika serce na wskroś, obdarzając całe jestestwo pielgrzyma niesamowitym Pokojem i Radością.


W Lauzerte mam zarezerwowane miejsce w gite, w najtańszej opcji czyli w wieloosobowej sali.
Gdy jednak docieram na miejsce czeka na mnie niespodzianka. 
Właściciel już wie, że wędruję pieszo z Polski (cóż, takie wieści na Camino roznoszą się błyskawicznie) i stwierdza, że żadna wspólna sypialnia, ale za tą samą cenę daje mi pokój tylko do mojej dyspozycji, bo przecież idę od wielu miesięcy, na pewno jestem bardzo zmęczona i muszę dobrze wypocząć. Potem jeszcze dopytuje czy na pewno mam co jeść, czy mam chleb na jutro i w ogóle czy czegoś jeszcze mi potrzeba... Cóż za wspaniałomyślny, dobry człowiek.

I choć to przecież miejsce stricte komercyjne, to jednak wrażliwość jest ponad tym… ten człowiek okazał mi niesamowicie wiele serca i dobroci. W tym momencie to nie zysk był dla niego najważniejszy, ale po prostu drugi człowiek.

Jak wspaniale było rozgościć się w jednoosobowym, czyściutkim pokoju. Rewelacja!

Od dawna już, Droga i to wszystko co tu się dzieje, obala we mnie jakiekolwiek poczucie przypadkowości… Dla mnie to kolejny wspaniały dar z Nieba i utwierdzenie w przekonaniu, że Boża Opatrzność nade mną czuwa. Przecież tak często otrzymuję więcej niż mogłabym sobie wyobrazić. Tak jak dziś, nawet nie marzyłam o takich luksusach, bo po prostu nie stać mnie na jednoosobowy pokój, a tu proszę… aż brak słów 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz