Dziś szlak prowadzi leśnymi i szutrowymi
drogami, ale z powodu przypiekającego słońca, droga nie upływa już tak szybko
jak wczoraj. Idę wolniej, ale to nic… Wciąż jestem w dobrej formie, niedawny kryzys jest na szczęście już tylko wspomnieniem. Wędruję z radością, a każdy kolejny krok wprost mnie zachwyca :)
Kilometry jednak mijają, o czym przypomina
mi niebieska tabliczka. A przecież nie tak dawno na początku była 3, 2,... a teraz już tylko nieco ponad tysiąc.
Cieszę się, że do Santiago coraz bliżej :)
„Szedłem sobie ścieżyną przez las,
Obok mnie szedł Pan i to On prowadził nas,
W czasie tej wędrówki Pan powiedział mi, że
Bardzo, bardzo, bardzo kocha mnie…”
Z upływem godzin słońce coraz bardziej objawia swe uroki, dając wędrowcom mocno "popalić". Ale nawet i to cieszy :)
Jak tu się nie cieszyć wędrując wspaniałą leśną ścieżką, a potem wśród skąpanych w słońcu pól... Jest coś takiego w tej wędrówce, coś Większego i Głębszego, to co się "czuje" a trudno nazwać... i przenika serce na wskroś, obdarzając całe jestestwo pielgrzyma niesamowitym Pokojem i Radością.
Jak tu się nie cieszyć wędrując wspaniałą leśną ścieżką, a potem wśród skąpanych w słońcu pól... Jest coś takiego w tej wędrówce, coś Większego i Głębszego, to co się "czuje" a trudno nazwać... i przenika serce na wskroś, obdarzając całe jestestwo pielgrzyma niesamowitym Pokojem i Radością.
W Lauzerte mam zarezerwowane miejsce w gite, w najtańszej opcji czyli w wieloosobowej sali.
Gdy jednak docieram na miejsce czeka na
mnie niespodzianka.
Właściciel już wie, że wędruję pieszo z Polski (cóż, takie wieści na Camino roznoszą się błyskawicznie) i stwierdza, że żadna wspólna sypialnia, ale za tą samą cenę daje mi pokój tylko do mojej dyspozycji, bo przecież idę od wielu miesięcy, na pewno jestem bardzo zmęczona i muszę dobrze wypocząć. Potem jeszcze dopytuje czy na pewno mam co jeść, czy mam chleb na jutro i w ogóle czy czegoś jeszcze mi potrzeba... Cóż za wspaniałomyślny, dobry człowiek.
Właściciel już wie, że wędruję pieszo z Polski (cóż, takie wieści na Camino roznoszą się błyskawicznie) i stwierdza, że żadna wspólna sypialnia, ale za tą samą cenę daje mi pokój tylko do mojej dyspozycji, bo przecież idę od wielu miesięcy, na pewno jestem bardzo zmęczona i muszę dobrze wypocząć. Potem jeszcze dopytuje czy na pewno mam co jeść, czy mam chleb na jutro i w ogóle czy czegoś jeszcze mi potrzeba... Cóż za wspaniałomyślny, dobry człowiek.
I choć to przecież miejsce stricte komercyjne,
to jednak wrażliwość jest ponad tym… ten człowiek okazał mi niesamowicie wiele
serca i dobroci. W tym momencie to nie zysk był dla niego najważniejszy, ale po
prostu drugi człowiek.
Jak wspaniale było rozgościć się w
jednoosobowym, czyściutkim pokoju. Rewelacja!
Od dawna już, Droga i to wszystko co tu
się dzieje, obala we mnie jakiekolwiek poczucie przypadkowości… Dla mnie to
kolejny wspaniały dar z Nieba i utwierdzenie w przekonaniu, że Boża Opatrzność
nade mną czuwa. Przecież tak często otrzymuję więcej niż mogłabym sobie
wyobrazić. Tak jak dziś, nawet nie marzyłam o takich luksusach, bo po prostu nie
stać mnie na jednoosobowy pokój, a tu proszę… aż brak słów 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz