Wychodzę dosyć wcześnie, jak zwykle zresztą.
Bardzo lubię tak wcześnie witać nastający dzień, zagłębiając się w ciszy
poranka, gdy słychać jedynie miarowy krok i chrzęst żwirku pod nogami…
A może właśnie wtedy, w harmonii ciszy i
jutrzenki, słychać o wiele więcej?